Słowiańskość jeszcze do niedawna kojarzyła się z (między innymi) niszowością, jej miejsce zdawało się kryć w komiksach traktujących o dzielnych wojach Mirmiła, a każdy najdrobniejszy nawet cień utopca czy innego Peruna w dziełach kojarzonych na mitycznym Zachodzie rodził wręcz szaleńczy entuzjazm. Dopiera wiedźmińska saga – i to jej gierczana interpretacja niźli literacki oryginał – sprawiła, że mitologię (i kulturę) słowiańską zaczęto traktować jako kolejne potencjalne atrakcyjne źródło inspiracji. Co nie zmienia faktu, że raczej wciąż u twórców dysponujących słowiańskimi korzeniami. Kolejnym przejawem owego trendu jest The End of the Sun.
Omawiany tytuł jest anonsowany jako przygodówka, lecz patrząc na zrzuty ekranu łatwo zasugerować się, iż mamy do czynienia z produkcją w stylu dawnych dzieł
Cryo, tymczasem omawianej pozycji znacznie bliżej do gier, których gatunek pół żartem pół serio zwykł być określany „symulatorami chodzenia”. Nie do końca jednak, albowiem w czasie rozgrywki przyjdzie nam się zetknąć z typowymi przygodówkowymi łamigłówkami (niezbyt intelektualnie wymagającymi, to nie nowa wariacja
Rivena), jak też klasycznymi „wyzwaniami” polegającymi na odnalezieniu określonego przedmiotu i dostarczeniu go w inne miejsce.
Gra ujmuje swoim klimatem, który stanowi połączenie fantastyki (wcielamy się w żercę podróżującego pomiędzy planami czasowymi) oraz rustykalnej codzienności sprzed ponad tysiąclecia. Nietrudno nie zauważyć, iż mamy do czynienia z mocno wyidealizowaną, iście żurnalową wizją polańskiej prehistorii – jacy wszyscy są tu czyści, a jaką współczesną polszczyzną władają! – niespecjalnie to jednak przeszkadza.
The End of the Sun jest grą dość nierówną. Z jednej strony ujmuje kreacją świata – krajobrazami, grą świateł, projektami obiektów i ich wnętrz – z drugiej zaś nieco wręcz śmieszy pokraczną animacją, wręcz zachwyca muzyką i udźwiękowieniem, a zarazem aktorstwo sprawia wrażenie przedramatyzowanego (przy czym zdecydowanie sugeruję pozostanie przy polskim dubbingu).
Mam również ambiwalentne uczucia co do fabuły. Potrafi ona poruszyć, wzbudzić emocje, i to właściwie z wykorzystaniem bardzo skromnych środków. Jednocześnie owa beczka miodu nie jest wolna od łyżek dziegciu, scen wręcz groteskowych.
Atutem omawianej produkcji jest swoboda pozostawiona graczowi. Może on do woli eksplorować całkiem spory obszar, choć czasami odblokowanie niektórych obszarów wymaga określonych fabularnych postępów bądź chociażby zmiany epoki. Irytuje jednak nieco „drewniana przypadłość” naszego wirtualnego alter ego, często niezdolnego do sforsowania byle pniaka czy innego kamienia.
The End of the Sun to gra, którą łatwo się zachwycić, lecz która również może zirytować. Oceniając ją z dystansu łatwiej powściągnąć entuzjazm, lecz paradoksalnie jednocześnie wykazać pewną wyrozumiałość. Nie jest to ponadczasowe dzieło, lecz zdecydowanie coś więcej niźli tylko kompres na narodowy kompleks.
Metryczka
Grafika |
85% |
Muzyka |
90% |
Grywalność |
70% |
|
|
Ocena końcowa |
75% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Procesor Intel Core i7-8700 / AMD Ryzen 5 3600 XT, 16 GB RAM, karta graficzna 8 GB GeForce RTX 2070 Super / Radeon RX 6700, 10 GB HDD, Windows 10/11 64-bit
|
|
Autor: Klemens
|
|
|