Różnice kulturowe potrafią się ujawnić w zupełnie niespodziewanych kwestiach, skutkując nieporozumieniami, które nawet niekoniecznie są zrozumiałe dla stron, gdy nastąpi pierwsze wskazanie na dany fakt. Dobrym tego przykładem może być Genso Manège.
Zacznijmy jednak od czegoś zupełnie innego, obiektywnie patrząc znacznie istotniejszego – a mianowicie gameplay’u i fabuły. Otóż wcielamy się w niejaką Emmę (choć startując możemy właściwie dowolnie zmodyfikować jej imię), która bynajmniej nie jest „zwykłą dziewczyną z sąsiedztwa”. Po pierwsze, dysponuje ona specyficznymi magicznymi zdolnościami. Po drugie, stając się obiektem afektu ze strony różnorakich (zapewne) atrakcyjnych mężczyzn jest w stanie im pomóc podczas podróży po bardzo specyficznym – wręcz demonicznym – parku dziwów i rozrywki. Ok, wiem, że brzmi to bardzo zagmatwanie, niech tak jednak pozostanie, dłuższy wywód nie mógłby bowiem stronić od spoilerów. Dodam tylko, iż nie czekają nas tutaj „odloty” właściwe dla
Steins;Gate czy
Zero Time Dillemma, pod względem konstrukcji gra jest dużo bardziej tradycyjna, wręcz konserwatywna.
Twórcy nie zdecydowali się bowiem właściwie na żadną nowalijkę. Gra w istocie polega na przebijaniu się przez kolejne tony tekstu, a tylko od czasu do czasu zostaniemy uraczeni opcją dokonania wyboru wypowiedzi czy obrania dalszego towarzysza. Co prawda możemy jeszcze pobawić się w owo „czarowaniu”, nie dość jednak, że jest ono wręcz prostacko uproszczone (ot, szybkie klikanie na latające balony etc.), to… nie ma znaczenia jak nam poszło, bo i tak rezultat będzie właściwie ten sam.
Całość ratują tak naprawdę dwa elementy. Pierwszym z nich jest ważkość podejmowanych przez nas wypowiedzi. Gra oferuje bowiem całkiem godną liczbę zakończeń, nieraz diametralnie od siebie odmiennych, choć w taki czy inny sposób dość logicznie powiązanych z naszymi wyborami. Warto więc grę uruchomić na nowo – lub przynajmniej zapisywać stan gry często i we właściwych momentach.
Drugim niewątpliwym atutem jest oprawa gry, i mam tu na myśli tak wizualia (choć głównie o statycznym charakterze), jak i bardzo godny voice acting. Może najmniej spektakularnie prezentuje się muzyka, lecz i ona ani przez moment nie kaleczy uszu. Artystycznie jest to dzieło wysokiej klasy.
O spory ból zębów przyprawiło mnie jednak niedopracowanie pod względem technicznym. Dość powiedzieć, że już w czasie prologu zderzałem się z krytycznym błędem uniemożliwiającym poczynienie dalszych postępów. Jego przezwyciężenie wymagało sięgnięcia po Steam Decka, gdzie problem się nie powtarzał. Osobiście więcej tego rodzaju kłopotów nie miałem, w Internecie huczy jednak od różnych adekwatnych przygód doświadczanych przez innych użytkowników w innych momentach.
Wróćmy do wątku kontrowersji związanych z omawianym tytułem. Otóż Emma jest osobą siedemnastoletnią, tymczasem jej absztyfikanci to osoby niewątpliwie bardziej zaawansowane wiekowo. W Japonii całość potraktowano by wzruszeniem ramion, tymczasem już na Zachodzie zaczynają się pojawiać utyskiwania nad promowaniem pedofilii… Dodam tylko, iż w świetle polskiego Kodeksu karnego taki wiek głównej bohaterki nie jest problemem.
Genso Manège to produkcja zdecydowanie nie dla każdego, która z pewnością wymaga nieco cyzelowania. Nikogo nie przekona ona do powieści wizualnych, raczej nie uwiedzie również gatunkowych nowicjuszy, lecz osoby już gustujące w tego rodzaju rozrywce winny być całkiem usatysfakcjonowane.
Metryczka
Grafika |
75% |
Muzyka |
80% |
Grywalność |
65% |
|
|
Ocena końcowa |
65% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Procesor Intel(R) Core(TM) i5-6300U CPU, 4 GB RAM, 4 GB HDD
|
|
Autor: Klemens
|
|
|