Sześcioro astronautów krąży po orbicie ziemskiej na pokładzie statku kosmicznego. Zbierają dane meteorologiczne, przeprowadzają eksperymenty naukowe i testują granice ludzkiego ciała. Przede wszystkim jednak obserwują. Wspólnie obserwują swoją milczącą błękitną planetę, okrążając ją codziennie szesnaście razy, mijając kontynenty i przeżywając kolejne pory roku, podziwiają lodowce i pustynie, szczyty gór i wzburzone oceany. Jednak choć od Ziemi dzieli ich ogromna odległość, przed jej nieustannym przyciąganiem nie ma ucieczki. Gdy docierają do nich wieści o śmierci matki jednej z astronautek, pojawiają się myśli o powrocie do domu. Patrzą, jak tajfun nadciąga nad wyspę i zagraża bliskim im ludziom, podziwiają jego majestat i jednocześnie obawiają się zniszczeń, jakie może spowodować. Kruchość ludzkiego życia wypełnia ich rozmowy, lęki i sny. Choć znajdują się z dala od Ziemi, jak nigdy dotąd czują się jej częścią i chcą ją chronić. Zaczynają zadawać sobie pytania: Czym jest życie bez Ziemi? Czym jest Ziemia bez ludzkości?
Od niemal ćwierćwiecza choćby jeden przedstawiciel gatunku
homo sapiens znajduje się w kosmosie, a mianowicie na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Obiekt ten zaś stale przemieszcza się po naszym niebie, poruszając się po „przemieszczających się” orbitach (ruch obrotowy Ziemi, wiadomo), tak iż raz na jakiś czas niemal dosłownie znajduje się nad naszymi głowami. Ciekawi jesteście jakie przemyślenia towarzyszą załogantom owego obiektu?
Nieraz są to refleksje bardzo trywialne, związane ze smakiem (wątpliwym) spożywanych przez nich produktach w tubkach czy codziennej harówce właściwej raczej dla treningów na siłowni, niezbędnych dla zachowania przez nich zdrowia po powrocie do studni grawitacyjnej macierzystej planety. Książka
Samanthy Harvey nie jest jednak reportażem.
Jest oczywiste – choć może nie dla uczestników „instagramowych” lotów poza linię Kármána – że spoglądając w kierunku Ziemi „z góry” zdecydowanie łatwiej o refleksje właściwe dla
Carla Sagana rozważającego zdjęcie naszej planety (a właściwie pojedynczego piksela, za którą się ona kryła) wykonane przez sondę misji Voyager. Nie muszą one jednak być ani tożsame, ani tak łatwo przewidywalne, choć uniwersalne w swoim człowieczeństwie.
Załoga
„Orbity” pomimo swej kosmopolityczności (choć po części również właśnie dlatego) – zresztą dość ograniczonej z uwagi na geopolityczne uwarunkowania – jest dość reprezentatywna. Dotyczy to tak społeczeństw i kultur, z której wywodzą się jej członkowie, lecz również i bardziej ogólnego spektrum.
„Orbita” to książka stanowiąca efekt nie tylko rzetelnego researchu zorientowanego na codzienność mieszkańców ISS, lecz również umiejętnie zorientowana na dylematy, pragnienia i obawy osób, które nigdy nie wzniosły się ponad poziom gruntu. Może odrobinę jest ona zorientowana na kondycję człowieka Pierwszego Świata, lecz tylko ociupinkę.
|
Autor: Klemens
|
|
|