Michael Swanwick to współcześnie nieco zapomniany pisarz, wciąż aktywny, lecz niejako skrywający się za plecami „głośniejszych” kolegów i koleżanek. Nietrudno o postawienie tezy, iż wielu członków polskiego fandomu nigdy nie miało do czynienia z jego literaturą, co może być nieco zaskakujące zważywszy na fakt, iż zdobył on praktycznie wszystkie najbardziej cenione środowiskowe nagrody. Przyczyną tego stanu może być fakt, że uzyskiwał on je przed epoką Internetu, a więc również i łatwością pozyskania choćby na drodze piractwa. Nieocenioną pomocą służy tu jednak Wydawnictwo MAG, które w ramach swego „artefaktowego” cyklu postanowiło przypomnieć (czy też przybliżyć) kilka najbardziej znany dzieł Amerykanina, i to w jednym tomie.
Pierwszy tekst –
„Próżniowe kwiaty” – intryguje już samym tytułem, pozostawiając czytelnika z domysłami i skojarzeniami z twórczością późniejszych pisarzy. Nie da się ukryć, iż jest to nowelka adresowana do zdeklarowanych i dość wyrozumiałych miłośników gatunku. Nie podważając kryjących się w niej rozważań i jej klimatu trudno jednak nie zgubić wątku, i ponownie, i jeszcze raz. Lektura wymaga nie tylko dużej dozy koncentracji, lecz również i nieco „zwykłego” samozaparcia.
Czytelnik następnie zapoznający się z lekturą
„Stacji przypływów” łatwo może uświadczyć pewnego dysonansu poznawczego. Choć tekst ten nawiązuje do poprzedniego, to jednak cechuje się znacznie większą lotnością, potoczystością, o wiele łatwiej w jego przypadku o nawet nie satysfakcję, co zwykłą frajdę płynącą z lektury.
A później mamy do czynienia z przeglądem form typowo krótkich i stanowiących istny „ogród rzeczy”. Niektóre teksty aspirują bez przesady do kategorii hard sci-fi, podczas gdy inne już swymi tytułami sugerują komiczny wydźwięk, bardziej w stylu prozy
Pratchetta czy
Adamsa (choć jednak nie maestrią).
„Próżniowe kwiaty. Stacje przypływu. Opowiadania najlepsze” to zbiór nierówny, z jednej strony pozwalający zrozumieć szacunek, jakim wśród koleżanek i kolegów po fachu cieszy się autor, z drugiej zaś przyczyny, dlaczego nazwisko jego autora nie jest wymieniane współcześnie jednym tchem z Tymi Naprawdę Wielkimi.
|
Autor: Klemens
|
|
|