Kasandra, młoda projektantka Rzeczywistości, odwiedza chorą babcię. Chcąc wyręczyć ją w pewnej misji, wyrusza w podróż, która całkowicie odmienia jej życie. Przeżywając niebezpieczne przygody, dokonując rzeczy niezwykłych, spotykając niepospolitych ludzi, uczy się cenić tradycyjne wartości, poznaje prawdziwą przyjaźń, odnajduje swoją miłość. Dzięki wierze, nadziei i miłości Kasandra pokonuje wszystkie przeszkody i nieoczekiwanie dla samej siebie staje się... Człowiekiem.
Imię bohaterki głównej miało stanowić symbol, lecz w istocie niewiele z niego znajduje odzwierciedlenie w treści. Paradoksalnie chyba w nieco większym stopniu miało ono służyć osiągnięciu efektu komicznego poprzez zestawienie z profanum w postaci makaronu, służącemu sacrum.
Rzeczona książka to w istocie opowieść o prawosławiu w rosyjskiej odsłonie (przedstawianym właściwie jako jedyny prawowierny model, z pretensjami do starożytności przez wcale liczne odwołania chociażby do tradycji góry Athos), podnoszącym głowę po sowieckim ucisku, niepozbawionym jednak tęsknot za imperialną przeszłością, zbywającym kompletnym milczeniem zagadnienia słowiańskich autokefalii.
Akcja powieści rozgrywa się w postapokaliptycznym świecie Europy Zachodniej, która jednak ma niewiele wspólnego z jej znanymi nam współczesnymi obrazami. Osiągnięcie tego efektu wymagało niemałej dozy prozatorskich uproszczeń, zaprzęgnięcia natury do współpracy w osiągnięciu efektu dni ostatnich.
Niejedno ze spostrzeżeń autorki cechuje się trafnością, a nawet pewną wnikliwością, lecz niestety efekt ten jest tłumiony pretensjonalnością innych założeń. Tytułem przykładu świat Zachodu ulega katastrofalnej powodzi, której jakoby miała uniknąć (rozmodlona) Rosja – co jest jednak ciekawe choćby zważywszy na fakt, że taka Moskwa jest położona na wysokości o połowę niższej (względem – uwaga – poziomu morza) od zatopionego Monachium… Ktoś tu chyba nie uważał na lekcjach o naczyniach połączonych…
Julia Wozniesienska to taki rosyjski
Marcin Wolski – pisarka nie wolna od talentu, nieprzejmująca się wymogami politycznej poprawności i zdolna do spostrzegawczości, zarazem jednak tkwiąca w dość ciasnym gorsecie narodowo-religijnych uprzedzeń i przyzwyczajeń, z pisarstwa zaangażowanego popadająca nieco zbyt głęboko w mitotwórstwo.