Imperium zawdzięcza mu nazwę, ale obecnie miasto Malaz jest jedynie sennym, prowincjonalnym portem. Nadeszła jednak noc, gdy mieszkańcy zabarykadowali drzwi i zamknęli szczelnie okiennice. Księżyc Cienia, który zdarza się raz na pokolenie, przyniósł ze sobą demoniczne ogary i inne, jeszcze groźniejsze istoty.
Z ową nocą wiąże się również proroctwo zapowiadające powrót zaginionego od kilku lat cesarza Kellanveda. Gdy różne frakcje walczą o tron imperium, Księżyc Cienia sprowadza na wyspę znacznie bardziej obcą i starożytną siłę, pragnącą zdobyć ją szturmem. To starcie rozstrzygnie o losach Malazu i całego świata.
„Imperium Malazańskie” nie jest frazą, na dźwięk której każdy członek fandomu pokiwa głową ze znajomością, a cóż dopiero uznaniem. Z drugiej strony cykl ten obrósł całym mnóstwem tomów, a następnie zaczął nawet obrastać w spin-offy, których pozazdrościć mogliby księgowi w wydawnictwach dysponujących prawami autorskimi do znacznie bardziej uznanych marek. Jednym z takowych jest
„Noc noży”.
Ian C. Esslemont ma tą zaletę, iż nie jest tylko „piórem do wynajęcia”, nie tylko miał okazję zostać zaakceptowanym przez autora pierwotnego cyklu, lecz tak naprawdę miał wpływ na jego pomysły, u niego należałoby szukać inspiracji dla niektórych pomysłów. W związku z tym nie można mu zarzucić, że „nie czuje” materiału źródłowego bądź dopuszcza się wobec niego takich czy innych „świętokradztw”.
Zaleta może jednak okazać się wadą, autor bowiem od razu rzuca czytelnika na głębokie wody, niejako oczekując od niego gruntownej znajomości uniwersum, jego konstrukcji i postaci. Osobiście preferuję nieco inne podejście do materii spin-offów, sądzę zresztą, iż również niejeden czytelnik poczuje się rozczarowany, że akcja książki rozgrywa się w samym Malazie (choć paradoksalnie nie był on dotychczas zanadto eksplorowany).
Największą wadą
„Nocy noży” jest jednak duży chaos towarzyszący opowieści. Fabuła bardziej sprawia wrażenie ukierunkowanej na jakiś sens niźli prawdziwie być takowym obdarzona. Irytuje również łatwość, z jaką autor co i rusz korzysta z deus ex machiny, uchyla się od przekonującego rozwikłania supłów, które chwilę wcześniej naplątał.
„Noc noży” o książka, której akcja wartko rwie do przodu, wskutek czego czytelnik szybko dociera do ostatniej strony. Nie towarzyszy mu jednak przy tej okazji uczucie żalu, raczej ulgi i chęci sięgnięcia po coś diametralnie odmiennego.
|
Autor: Klemens
|
|
|