Młody szwedzki imigrant trafia do Kalifornii, samotnie i bez grosza. Chłopiec idzie piechotą na wschód w poszukiwaniu brata, pod prąd wielkiego strumienia emigrantów zdążających na zachód. Gdy Hakan mierzy się z pustynią, górami i bezkresną pustką, zostaje postawiony między groźbą przemocy a wyniszczającą samotnością. Przy zdrowych zmysłach trzyma go jedynie pamięć o zaginionym bracie i nadzieja na odnalezienie towarzystwa.
Żyjemy w ludnej Europie, nawykli do myśli, iż tak u nas, jak i w zdecydowanej większości innych skrawków świata obecność innego człowieka nawet nie w zasięgu wzroku, co słuchu, stanowi oczywistość. W konsekwencji wciąż zdumiewają nas sugestie świata niby dość nowoczesnego, utożsamianego z jego „cywilizacyjnymi przodownikami”, a jednak diametralnie odmiennego. Taki dystans ujawnia chociażby lektura
„W oddali”.
Obecną Szwecję zwykliśmy utożsamiać z rajem państwa opiekuńczego, oazą dobrobytu i politycznych swobód. Lecz nie zawsze tak było. Współczesna Kalifornia jawi się nam przez pryzmat Doliny Krzemowej, Hollywoodu, Beverly Hills oraz kontrkultury hippisów. Ale nie zawsze tak było. A Dziki Zachód zwykli kiedyś wypełniać kowboje i Indianie. Może w tym już i trochę prawdy było, ale i tu nie obejdzie się bez didaskaliów.
„W oddali” to specyficzna powieść traktująca nade wszystko o samotności. Główny bohater ma cel polegający na dążeniu do drugiego człowieka, a na jego trasie los bardzo często stawia również innych ludzi. Mimo to jednak z najróżniejszych przyczyn nawiązanie trwalszej więzi okazuje się wyzwaniem niemal niemożliwym do sprostania, a niejako wszechświat doprasza się całości uwagi.
Opowieści nie brakuje pewnego poetyzmu, lecz zdecydowanie nie można jej traktować w kategoriach lektury lekkiej czy „tylko” melancholijnej. Niemało w niej jest ludzkiego „brudu”, głupoty i „zwykłej” złej woli, choć bynajmniej nie ze wszystkich stron wyziera wyłącznie mizantropia. Nastrój niewątpliwie jest swego rodzaju bohaterem danej książki, lecz jego budowa następuje z wykorzystaniem nieco bardziej złożonych środków.
„W oddali” raczy czytelnika anturażem spodziewanym po powieści przygodowej traktującej o dziewiętnastowiecznym amerykańskim pograniczu, lecz wątkami jakże odległymi od historii kręconych z udziałem Gary’ego Coopera czy Johna Wayne’a. Aż można się zastanawiać, czy naprawdę istnieje czytelnicza nisza, która realnie byłaby zainteresowana tego rodzaju perspektywą.
|
Autor: Klemens
|
|
|