Dwie kobiety — filipińska tłumaczka oraz amerykańska reżyserka – wyruszają w podróż po Filipinach. Po drodze ścierają się przy pracy nad scenariuszem o masakrze w Balangidze w 1901 roku podczas wojny filipińsko-amerykańskiej. Na naszych oczach powstają równoległe narracje: jedna o białej fotografce, druga — o filipińskiej rewolucjonistce. Magsalin i Chiara rywalizują o kontrolę nad opowieścią oraz o prawo do relacjonowania historii na własnych zasadach.
Są takie wydarzenia w historii, które choć znane domorosłym miłośnikom Nauczycielki Życia, tak naprawdę dowodzą bardziej niewiedzy niźli ponadprzeciętnej znajomości faktów. Tytułem przykładu wielu miłośników arkanów II wojny światowej doskonale zna ikoniczną obietnicę Douglasa MacArthura o powrocie na archipelag filipińskich wysp, mało który z nich jednak wie, skąd w ogóle wzięła się amerykańska obecność w tym zakątku kuli ziemskiej. I choć dla typowego Europejczyka jest to raczej okoliczność pozbawiona większego znaczenia, na Filipinach wciąż jest żywa pamięć o wydarzeniach sprzed nieco stulecia, czego dowodzi lektura
„Insurrecto”.
Lecz czy aby na pewno? Nie sposób nie odnieść wrażenia, iż autorka próbuje nieco odświeżyć wiedzę własnych rodaków, w ostatnich dziesięcioleciach dość zachwyconych (bynajmniej nie w osamotnieniu) amerykańskim stylem życia czy pięściarskimi sukcesami Manny’ego Pacquiao, nieco bardziej wyrozumiałych wobec ichniejszego imperializmu wskutek uświadczenia jeszcze bardziej uciążliwej tyranii Japończyków.
Akcja powieści rozgrywa się na kilku przenikających się planach czasowych, a styl autorki bynajmniej nie ułatwia orientacji w wydarzeniach. Oczywiście nie jest potrzebna dogłębna znajomość historii dla orientacji co do kierunku, ku któremu podąża opowieść. Niemniej jednak nie jest to pozycja pozwalająca na swobodne podejście.
Podczas lektury można również odnieść wrażenie, iż autorka próbuje również znaleźć paralele do filipińskiej współczesności, także przesyconej przemocą i arbitralnością jej użycia, jak też swoistą bezkarnością sprawców. Może te odczucia są zbyt daleko posunięte, lecz można znaleźć grunt dla ich formułowania.
„Insurrecto” to książka, która może się okazać interesującą już z uwagi na samą egzotykę scenerii, w której została osadzona. Jej wartość jednak wykracza poza owe wąskie ramy, choć jest to pozycja raczej adresowana do koneserów.
|
Autor: Klemens
|
|
|