Michel Renault pracuje w ministerstwie kultury. Wiedzie monotonne życie, a jego zainteresowania nie wykraczają poza seks i telewizję. Odziedziczony po ojcu spadek przeznacza na podróż do Tajlandii – raju seksturystów. Tam poznaje młodą, piękną Valerie, pracującą w biurze podróży. Po powrocie do Francji zostają kochankami i wspólnie wprowadzają w życie pomysł Michela – zorganizowaną seksturystykę do krajów Trzeciego Świata. Tylko tak bowiem, twierdzi bohater, Zachód i Wschód mogą pomóc sobie nawzajem.
Turystyka zwykła się kojarzyć starszym rodakom z wycieczkami Orbisu, głównie po mniej i bardziej odległych zakątkach kraju, czasami jakimiś Węgrami czy inną Bułgarią. Młodsi celują już w Chorwację czy Egipt, o bardziej odległych rejonach świata nie wspominając (o ile tylko pieniądze na to pozwalają). Jednych i drugich łączą pragnienia słońca czy plaży. Jakże te wizje różnią się od rozpościeranych przez
Michela Houellebecqa?
„Platforma” to publikacja licząca sobie ponad dwie dekady, lecz trudno jej zarzucić, by w jakimś szczególnym stopniu się zestarzała. Może znanej nam współczesności nie przenika właściwe dla epoki ataku na World Trade Center przekonanie o bliskości zagrożenia terrorystycznego, lecz otrzymaliśmy dostatecznie wiele dowodów, by owego niebezpieczeństwa traktować jako zupełnie hipotetycznego i egzotycznego. Jest to zresztą tylko tło omawianej publikacji, podobnie jak tło znanej nam codzienności.
Przedmiotowa książka traktuje nade wszystko o seksturystyce, i również trudno obecnie uznać, że jest to wątek nieaktualny. Nie uległa zmianie wątpliwa sława Tajlandii i państw sąsiednich jako „wyspecjalizowanych” w zaspokajaniu erotycznych zachcianek „brzuchaczy” z bardziej zasobnych państw świata. A o tym, iż nie dotyczy to wyłącznie tego zakątka świata, przekonuje choćby
Martín Caparrós w swej
„Ñameryce”.
Książka składa się niejako z dwóch przenikających się części – opisów seksualnych przygód narratora, właściwych raczej dla publikacji o charakterze pornograficznym niźli „harlekinów”, oraz zamierzenie suchych relacji, wyzutych niemal z jakichkolwiek emocji, poświęconych organizacji erotycznych wojaży Północy. Kojarzycie frazę o banalności zła?
Nihilizm przenika prozę
„Platformy” od pierwszej do niemal ostatniej strony, nihilistyczna jest tak fabuła, jak i bohaterowie (wątpliwi) recenzowanej powieści. Seans poświęcony na obcowanie z daną pozycją jest nade wszystko obcowaniem z nicością, lecz w tym bardziej miałkim rozumieniu…
|
Autor: Klemens
|
|
|